Mam spore opóźnienia. Takie... trochę ponad tygodniowe względem pierwszego planu i około jednodniowe względem planu awaryjnego. Działam jak polskie PKP. Na szczęście to tylko wobec spraw osobistych, które jednak mimo wszystko dominują w tej chwili moje życie.
Przejmuję się nimi tak bardzo, że złe sny mi się zaczynają śnić.
Z racji tego, że ciągle nie miałam czasu sfotografować biżuterii, dzisiaj filcowe cosie, które zrobiłam na prośbę mamy. Jeden to pokrowiec na okulary, drugi - na telefon. Ten pierwszy lubię chyba bardziej (:
A w ogóle. Całe życie męczyłam się z cerą. Z rzekomym trądzikiem. No, może całe życie to przesada, ale bardzo długo. Liceum i studia co najmniej. W gimnazjum chyba też, jeśli mnie pamięć nie zwodzi.
Okazało się, że jestem po prostu uczulona na gluten... Po latach wypróbowywania leków, pigułek, kremów i innych szamańskich sztuczek... Wystarczyły trzy tygodnie bez glutenu i jedno śmieszne mydełko z oliwek a mogę wyjść z domu bez kropelki podkładu!
Cuda się dzieją! (;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz