czwartek, 28 stycznia 2016

Zapach Indii/The Scent of India

Woah. Kilka godzin opóźnienia dzisiaj, mam nadzieję, że wybaczycie. Tym razem chciałam się z Wami podzielić przesłodkimi kolczykami w absolutnie indyjskim stylu. Powstały na potrzeby tutorialu dla dzieciaków tutaj w Portugalii (dzieciaki mają 10-13 lat! I dają radę!). Wzór może się wydawać dosyć skomplikowany, ale już już powoli zbliżamy się do końca. Jak się uda, to zaprezentuję Wam także rezultaty warsztatów (:

A na początek kilka zdjęć zrobionych 'do tutoriala'. Sam tutorial też może kiedyś wrzucę, jak znajdę chwilkę, żeby go przerobić z angielskiego/portugalskiego na polski ^^







czwartek, 21 stycznia 2016

Ocean w Kropli/Ocean in a Drop

No i drugie z wymiankowych. Kolejne podejście do shibori (zakochałam się!) z labkami i cyrkoniami. Tutaj mam nauczkę - nie wybieraj kolorów po ciemku! Już, już prawie zrobiłam dwa kolczyki, chcę wysyłać rano, pakuję do koperty ale tak mnie coś tknęło... Przypatrzyłam się... No i oczywiście, dwie cyrkonie, dwa różne kolczyki, dwa różne kolory. I apiaj od nowa. Szyjemy, nie ma wyjścia...

Na szczęście miałam jeszcze trochę shibori w tym cudnym kolorze. I powiem, kolczyki takie bardzo bardzo 'moje', dyndające. No lubię je. A! I jeszcze wplotłam dwa labki, bow iem, jak wszyscy kochają labki! ^^

Buziaki!




czwartek, 14 stycznia 2016

Labki w Sutaszu/Labradorites in Soutache

Ai. Z lekkim opóźnieniem, ale jest. Jeden z grudniowych projektów, których nie mogłam pokazać wcześniej. Poleciał na wymiankę. Podobno się podobały kolczyki (: No ale kto nie lubi labradorytów nie? Za tydzień drugie, które powędrowały do tej samej osoby (:




czwartek, 7 stycznia 2016

Zakwitnij/Bloom

W październiku, jeśli się nie mylę, Korallo ogłosiło swój konkurs. Pierwsze Mistrzostwa w Tworzeniu Biżuterii. Jakimś cudem udało mi się dostać na listę uczestników.

Jest nas w sumie 50, każdej Korallo wysłało paczuchę zawierającą całkowicie wyzywający zestaw koralików. Przyznam, że kolory absolutnie nie moje, brakło mi toho w rozmiarze 15o a i sutaszu też jakby tak trochę przymało. Nosz... ciężko było. Ale badania dowodzą, że kiedy jesteśmy ograniczeni zasadami (a w końcu dostępna ilość materiałów to taka swoista zasada!), to wpływa to pozytywnie na kreatywność.

Cóż. Z opóźnieniem, ale zasiadłam do dłubania. Pomysł się zmieniał i ewoluował parę razy w trakcie, wraz z ubywaniem materiałów i coraz mniejszą ilością czasu. Aż w końcu powstał naszyjnik. I wiecie co? Całkiem dumna z niego jestem. Na prawdę. Pracę będzie można wylicytować, więcej informacji podam, jak Korallo coś zdradzi.

31ego grudnia upłynął termin nadsyłania prac, więc już się nie boję, że ktoś mnie podejrzy (zresztą, kto miałby podglądać?...)





Wiem, zdjęcia nie są najlepsze, ale robiłam je w poniedziałek rano, na moim przestarzałym stoliku z ikei, o 7:30 rano tuż przed wysłaniem. Po wizycie na poczcie zaraz wpakowałam swoje walizki do bagażnika i rodzice odwieźli mnie na lotnisko.

Tak w ogóle, to pierwszy projekt, przy którym poniosłam tyle strat: połamałam chyba z 6 igieł i przecięłam nożyczkami palca... O, tutaj dowody...