Przy okazji biegania po różnych sutaszowych miejscach wpadło mi w oko wyzwanie kolejne.
Tak więc... wczoraj walczyłam i zrobiłam jedne kolczyki, które zupełnie mi nie podpasowały. Za dużo zawijasów, bzdetów, pierdółek, sama nie wiem czego.
Więc dzisiaj od rana, zamiast je sfotografować, stwierdziłam, że uszyję jeszcze jedne.
I te, jak dla mnie, są milsze. proste, dosyć eleganckie. Kamyk główny to howlit i później perła słodkowodna. a żeby nie zrobiło się słodko, cudnie - ślubnie, wybrałam jasnozielone, drewniane koraliki. Bigle wyginałam samodzielnie ze srebrnych drutów. A co!
Nawet... jestem z siebie dumna, bo są w miarę dwustronne! ^^
Tutaj nie mogłam sobie odmówić zaangażowania butów w całą sprawę. Niestety, mój pokój jest od północnej strony, więc robienie jakichkolwiek zdjęć po południu jest... ciężkie. A ja z aparatem jakoś nie bardzo umiem się obchodzić.
No i jeszcze w trakcie robienia tej części zdjęć zauważyłam małe niedociągnięcie, które zostało poprawione przed zrobieniem zdjęć wyżej zamieszczonych
Kolczyki maja ciekawy kształt. Życzę powodzenia w wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jej, dziękuję ślicznie (: takie proste zawijasy (:
Usuń