wtorek, 28 lutego 2012

Gdy z Grecją we mnie się pokłóci

Kolejny z serii staroci. Jedna z pierwszych bransoletek i w ogóle pierwszych rzeczy, które udało mi się z miedzi upleść. Nieregularna i leciutka, nie wiem czemu, ale przywodzi mi na myśl starożytną Grecję i bajkę o Herkulesie (:
Tak, świadoma jestem niedoskonałości tego czegoś poniżej... Zrobiłam nawet w poniedziałek zdjęcia nowej serii zawijaskowych biżulinekk, ale jeszcze nie znalazłam w sobie motywacji do zrzucenia zdjęć na komputer. Być może obawiam się efektów mojego manualnego kombinowania...








poniedziałek, 27 lutego 2012

Koralowa parka

Moje kubki smakowe przezywają gwałt. 
Bo w zeszłym tygodniu męczyła mnie grypa a dzisiaj poszłam już sobie pobiegać. Od Ronda mogilskiego nad Wisełkę pod Galerię Kazimierz i z powrotem. Potem domowa medycyna naturalna - mleko z miodem. Mniam. Kiedyś bym nie wypiła. Do tego czosnek z odrobinką ryżu. To właśnie to gwałci moje kubki.
Z niepokojem czekam jutra.

A dla Was kolejny staroć, który ucieknie poza ramki bloga: komplecik z chłopczykiem i dziewczynką, który już dawno, dawno temu trafił w dobre ręce. 
szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co zeżarło mi normalne zdjęcia a zostawiło tylko takie nieszczęsne zlepki...

niedziela, 26 lutego 2012

Dawno temu w trawie...

...zalśniło słoneczko.
Poniżej straszny staroć, którego już dawno nie ma w moim posiadaniu. Znalazł właścicielkę w Kielcach wraz z paroma innymi pierdółkami.


Mam nadzieję, że ten rozmiar zdjęcia spokojnie zmieści się w notce...
Innego obrazka nie znalazłam.
Kamyk, ten obrzydliwie żółty kamior to jeden z wdzięcznej rodziny howlitów, które ubóstwiam. Bransoletka sama w sobie taka, jak lubię - surowa i toporna. Mam jakąś słabość do takich rzeczy...
To jedna z biżulinek, z którymi ciężko mi się było rozstać (:

Na dzień dobry

Chociaż już jest wieczór.
To mój tysiąc trzysta osiemdziesiąty siódmy blog. Wiercę się i kręcę, ale żaden serwis mnie nie satysfakcjonuje dostatecznie. Może więc blogger spełni wymagania?  Ten internetowy element to najtrudniejsza część mojej twórczości. Pomóżcie polubić publikowanie tutaj swoich biżulinek skromnych... Bo próbuje, próbuję i mało mi to wychodzi. Pilnujcie, targajcie za uszy, molestujcie i krzyczcie.  Może wreszcie się uda?
Na razie najprzyjemniejszą chwila jest sam moment tworzenia, potem zaczynają się obowiązki takie, jak fotografowanie, obrabianie zdjęć i publikacja.
Żeby nie było - coś z do niedawna ulubionej techniki. Nie wiem czy to można podciągnąć pod wrapping czy jednak bardziej się mieści w granicach metaloplastyki...





Jeden z moich ulubionych wzorów - zawijasy. Surowa, młotkowana miedź z koralikiem fimo, zaoksydowana i przepolerowana ręcznie. Wisior jest dosyć duży, zawieszony na woskowanych sznurkach. Całość ma wydźwięk trochę ludowy i trochę elegancki.
Zdjęcia trochę przyżółcone, bo balansu bieli nie potrafię ogarnąć w nowym aparacie i jeszcze płata mi psikusy, a boję się przejść na ustawienia manualne, więc pstrykam automatem.

To tak dla Was, na dzień dobry.
Pozdrawiam,
Ches