Ale nie. Nie poddałam się. Jeśli chcę, to mogę.
I takim oto sposobem powstały trzy magiczne kropelki. Ściągałam je aż z Litwy, bo w Stanach nie mają za dużego wyboru swarków. Przynajmniej nie w kolorach, jakie były mi potrzebne. Łańcuszek dotarł do mnie aż z Kanady z kolei :D
I tak oto powstały try moje dzieciaczki:
Które stały się częścią tego cuda:
Projekt nadzorowany przez Kasię K. Silverkę, która poskładała cały ten deszcz w jedną, pięknie spójną całość.
A kolię możecie licytować tutaj, na aukcji allegro. Tam tez przeczytacie coś więcej, jak kolia powstawała (:
Uściski!
ŁAŁ!!!! Niesamowite!
OdpowiedzUsuńPrawda? Taka jestem szczęśliwa, że mogłam swoje trzy kropelki dołożyć! (:
Usuńsuper, kolia wyszła nieziemsko :) fajnie jest zostać częścią takiego projektu ...ja się znowu zagapiłam i tak jak w zeszłym roku obiecuję, że następnym razem już w wakacje zacznę się interesować tematem :)
OdpowiedzUsuńTeż bym przegapiła, tylko ktoś na grupie sutaszowej wspomniał o biżuteryjkach, i tak się jakoś rozejrzałam. Tylko i tak przegapiłam wszystkie sutaszowe projekty (nie wiem jakim cudem się do beadingowych załapałam, skoro to tylko moja technika pomocnicza xD). No i ze Stanów to trochę bardziej skomplikowane b yło... Monika, nie martw się, za rok Ci dam znać, że coś się szykuje. Jeśli nie przegapię ^^ A Kasia Silverka zasługuje na gigantyczną czekoladę, taki ogrom pracy!
Usuń