środa, 28 sierpnia 2013

Oh, deer! Vol. 1

Przez zabawę z TOHO trochę czasu zajęło mi zrobienie tych zdjęć. Jeleń od kilku dni już zupełnie gotowy, poleci niedługo do Turcji.
Miał być jeleń.


Oczywiście po wygooglaniu odpowiednich zdjęć, poprzyglądaniu się porożu wiszącemu na ścianach u mnie w domu i u dziadków, narysowaniu projektu... prawie udało mi się powyginać druty w zgodzie z zamysłem. Tata-myśliwy i dziadek-myśliwy przyjrzeli się wisiorkowi. Tata, że dolny róg, zwany w gwarze specjalistów oczniakiem, jest za krótki, powinien być najdłuższy. Dziadek uradowany, stwierdził, że mogłabym jeszcze krzyż między porożem zrobić, byłby wtedy znak św. Huberta.
Jakimś cudem udało mi się wytłumaczyć, że to nie tak działa. A jeśli kiedyś będę jeszcze robić jelenia, zapamiętam, że dolna gałązka ma być dłuższa. (:













Wykonany z miedzi, w większej części przez mnie zaoksydowanej i poprzecieranej. Z jedną perłą i fasetowanymi granatami.

A po moim pokoju porozrzucane jest rzeczywiste poroże, które czeka na swoją kolejkę do zamiany na biżuterię. (:

Edit.

1 komentarz: