Proszę Państwa, oto Laura! Lala szydełkowana na szybko, przed wyjazdem. Bardzo miła z niej istotka. Ubrakno szyte przez mnie ręcznie, potrzebuje sznurowania jeszcze, ale już nie było czasu na wykończenie. Aj, aż boli, że lalę zostawiłam miesiąc temu w pustym pokoju. A od tamtego czasu nie powstało nic nowego. Nic. Dosłownie.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maskotki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maskotki. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 26 grudnia 2013
poniedziałek, 2 września 2013
Pierwszy królik i sprawa turecka ^^
A w ogóle mnie cieszy, że powoli robi się Was coraz więcej. To tak bardzo, bardzo, bardzo miłe! (:
I teraz mogę o tym, o czym chciałam.
Króliczka zrobiłam jak byłam w Turcji na praktykach. Pierwsza lalka amigurumi w moim wykonaniu i od razu zakochałam się w tych przecudnych stworach. Nie mówię, że miałam tam swoje pudełko do sutaszu i miałam sutaszować. Skończyło się na wycieczkach do tamtejszej pasmanterii, żeby kupić motki. Kolejne i kolejne, bo jak się okazało, inni też pokochali szydełkowe zwierzaki.
Co śmieszniejsze, zwykle to ja byłam osobą, która bała się mówić po turecku.
W sklepie siedział starszy pan. I kiedy ja do niego mówiłam, swoim kulawym językiem próbowałam wyjaśnić, czego potrzebuję, on odpowiadał mi na migi. :D Tak, rozumiał mnie, bo zawsze dostałam to, czego chciałam. I tak, potrafił mówić, bo z innymi klientkami rozmawiał. Mnie natomiast nawet na merhaba (dzień dobry) nie odpowiadał. ^^ Było to tak bardzo nie-tureckie, ponieważ zwykle kiedy okazywało się, że mówię troszkę, Turcy żywili przekonanie, że jestem w stanie bezproblemowo ich zrozumieć nawet kiedy wyrzucają z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Cóż. Miałam trochę zabawy (((:
Taka jeszcze jedna konkluzja mi przyszła do głowy. Nie wiem, może nie jestem dostatecznie ładna czy coś, ale wcale nie zauważyłam, żeby się tłumy mężczyzn na mnie rzucały. Pewnie, zdarzyły się jakieś flirty, ktoś chciał brać ze mną ślub, ktoś zapewne miał sam seks w głowie (nawet wiem kto, ale nie chcę o tym pisać, grunt, że nic z tego nie wyszło - w sensie, znałam tego Ktosia już wcześniej, jego podejście, etc., więc tylko spoglądałam na niego unosząc brew). Jestem blondynką, dodam.
Tak na prawdę to z mężczyznami i chłopcami tureckimi nawiązałam bardzo dużo ciepłych i miłych relacji bez żadnych podtekstów. Czego nie mogę powiedzieć o kobietach.
Problem jest taki, że Turków oceniamy przez pryzmat naszych i naszych znajomych, i znajomych znajomych wakacyjnych doświadczeń. Zapominając, że to co dzieje się w nadmorskich miejscowościach nie do końca odpowiada realiom. Wiem, bo moi znajomi często krytykowali i śmiali się z chłopców (bo można ich nazwać tylko chłopcami) z kurortów, którzy potrafili po angielsku trzy 'zdania': are you cola? are you disco? are you sex? I och! Jak oni potrafią czarować słowami! To chyba talent każdego tureckiego mężczyzny. Natomiast, powiedzieć i napisać można wszystko.
U mnie była krótka piłka. Słowo 'abi' (brat, bracie - używane tylko dla starszego, oznaczające też szacunek) rozwiązywało większość problemów damsko-męskich. Ci bardziej uparci próbowali przekroczyć granicę, ale ja wiem czego chcę albo nie i tego się trzymałam.
A miłych słów słuchałam z przyjemnością, uśmiechałąm się, cieszyłam i później zapominałam (;
Edit:
No cóż, znalazłam wyzwanie później, niż opublikowałam ego posta, ale mimo wszystko misiu pasuje do wyzwania ArtPiaskownicy, więc nieśmiało zgłaszam (:
I teraz mogę o tym, o czym chciałam.
Króliczka zrobiłam jak byłam w Turcji na praktykach. Pierwsza lalka amigurumi w moim wykonaniu i od razu zakochałam się w tych przecudnych stworach. Nie mówię, że miałam tam swoje pudełko do sutaszu i miałam sutaszować. Skończyło się na wycieczkach do tamtejszej pasmanterii, żeby kupić motki. Kolejne i kolejne, bo jak się okazało, inni też pokochali szydełkowe zwierzaki.
Co śmieszniejsze, zwykle to ja byłam osobą, która bała się mówić po turecku.
W sklepie siedział starszy pan. I kiedy ja do niego mówiłam, swoim kulawym językiem próbowałam wyjaśnić, czego potrzebuję, on odpowiadał mi na migi. :D Tak, rozumiał mnie, bo zawsze dostałam to, czego chciałam. I tak, potrafił mówić, bo z innymi klientkami rozmawiał. Mnie natomiast nawet na merhaba (dzień dobry) nie odpowiadał. ^^ Było to tak bardzo nie-tureckie, ponieważ zwykle kiedy okazywało się, że mówię troszkę, Turcy żywili przekonanie, że jestem w stanie bezproblemowo ich zrozumieć nawet kiedy wyrzucają z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Cóż. Miałam trochę zabawy (((:
A tu kompletna nieczułość przyjaciela na śmierć biednego stworzenia.
Taka jeszcze jedna konkluzja mi przyszła do głowy. Nie wiem, może nie jestem dostatecznie ładna czy coś, ale wcale nie zauważyłam, żeby się tłumy mężczyzn na mnie rzucały. Pewnie, zdarzyły się jakieś flirty, ktoś chciał brać ze mną ślub, ktoś zapewne miał sam seks w głowie (nawet wiem kto, ale nie chcę o tym pisać, grunt, że nic z tego nie wyszło - w sensie, znałam tego Ktosia już wcześniej, jego podejście, etc., więc tylko spoglądałam na niego unosząc brew). Jestem blondynką, dodam.
Tak na prawdę to z mężczyznami i chłopcami tureckimi nawiązałam bardzo dużo ciepłych i miłych relacji bez żadnych podtekstów. Czego nie mogę powiedzieć o kobietach.
Problem jest taki, że Turków oceniamy przez pryzmat naszych i naszych znajomych, i znajomych znajomych wakacyjnych doświadczeń. Zapominając, że to co dzieje się w nadmorskich miejscowościach nie do końca odpowiada realiom. Wiem, bo moi znajomi często krytykowali i śmiali się z chłopców (bo można ich nazwać tylko chłopcami) z kurortów, którzy potrafili po angielsku trzy 'zdania': are you cola? are you disco? are you sex? I och! Jak oni potrafią czarować słowami! To chyba talent każdego tureckiego mężczyzny. Natomiast, powiedzieć i napisać można wszystko.
U mnie była krótka piłka. Słowo 'abi' (brat, bracie - używane tylko dla starszego, oznaczające też szacunek) rozwiązywało większość problemów damsko-męskich. Ci bardziej uparci próbowali przekroczyć granicę, ale ja wiem czego chcę albo nie i tego się trzymałam.
A miłych słów słuchałam z przyjemnością, uśmiechałąm się, cieszyłam i później zapominałam (;
Edit:
No cóż, znalazłam wyzwanie później, niż opublikowałam ego posta, ale mimo wszystko misiu pasuje do wyzwania ArtPiaskownicy, więc nieśmiało zgłaszam (:
piątek, 23 sierpnia 2013
Cheater
Kiedyś mi nie przeszkadzało niepublikowanie. Może dlatego bardzo dużo rzeczy, które zrobiłam nie zostało nawet sfotografowane. Ale ostatnio zebrało mi się na blogowanie, więc... Kiedy za długo nie piszę jest mi źle (;
Kilka rzeczy czeka w kolejce do opublikowania. Nad kilkoma pracuję teraz, szczególnie nad jenym wrappowym naszyjnikiem na zamówienie( ach! jak ja nie lubię zamówień!) i nad jedną lalką (: Lala nabiera kształtów i robi się coraz ładniejsza. Poza tym - wczoraj ogarnęłam jak się robi biżu z szydełkowania koralików i powstał jeden sznur, też się kiedyś pchwalę (:
No i dieje się jeszcze dużo innych rzeczy. Związanych i obracających się głównie wokoo mojego wyjazdu do USA. Trzymajcie za mnie kciuki.
A tym czasem mały oszust, który marzy o tym, żeby zostać królikiem (:
Kilka rzeczy czeka w kolejce do opublikowania. Nad kilkoma pracuję teraz, szczególnie nad jenym wrappowym naszyjnikiem na zamówienie( ach! jak ja nie lubię zamówień!) i nad jedną lalką (: Lala nabiera kształtów i robi się coraz ładniejsza. Poza tym - wczoraj ogarnęłam jak się robi biżu z szydełkowania koralików i powstał jeden sznur, też się kiedyś pchwalę (:
No i dieje się jeszcze dużo innych rzeczy. Związanych i obracających się głównie wokoo mojego wyjazdu do USA. Trzymajcie za mnie kciuki.
A tym czasem mały oszust, który marzy o tym, żeby zostać królikiem (:
Znowu miałam trochę problemów z fotografowaniem, brązowy kolor i biały moher nie są najwdzięczniejszymi obiektami przy moim braku talentu.
wtorek, 20 sierpnia 2013
Gang ośmiorniczek
Kolejne stworki, które powstały w Turcji.
Swoją drogą to smutne, że nie mam lepszego aparatu. Ten robi genialne zdjęcia przy dobrych warunkach, a ja nie jestem aż tak zdolna, aby umieć się nim posłużyć. Na swojej liście 'To Does' mam kurs fotografii i zakup ładnej lustrzanki cyfrowej (analogową mam, tylko obiektywu ciągle brak! ^^) i taki mały plan jest, aby to zrealizować w przeciągu roku.
Swoją drogą to smutne, że nie mam lepszego aparatu. Ten robi genialne zdjęcia przy dobrych warunkach, a ja nie jestem aż tak zdolna, aby umieć się nim posłużyć. Na swojej liście 'To Does' mam kurs fotografii i zakup ładnej lustrzanki cyfrowej (analogową mam, tylko obiektywu ciągle brak! ^^) i taki mały plan jest, aby to zrealizować w przeciągu roku.
Ta dam. A niżej jeszcze kilka zdjęć (:
I chciałam powiedzieć, że nawet przy zabawie z ISO zdjęcia nie wychodziły dostatecznie jasne. A różowa ośmiorniczka jest z kordonka, który przez załogę KK został uznany za fioletowy. ^^
Edit.
I po raz kolejny znalazłam coś, do czego pasuje sesja zdjęciowa zrobiona ośmiorniczkom (:
Nie znalazłam dokładnych zasad zgłaszania prac na blogu, więc mam nadzieję, że nie zostaną zdyskwalifikowane. Także naiwnie zgłaszam do ArtPiaskownicy (:
sobota, 17 sierpnia 2013
Domo Kun
Zrobiłam go jak byłam na Praktykah w Turcji, ale jakoś czasu i weny mi brakło, żeby go sfotografować. W każdym razie dzisiaj nadszedł ten dzień.
Oj, marzy mi się dobry aparat!
Oj, marzy mi się dobry aparat!
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
White bunny
Motek białego moheru leżał u mnie w komodzie dosyć długi czas. Wiedziałam, że powstanie z niego króliczek. Kwestią czasu było tylko kiedy i jak będzie wyglądać dokładnie.
Okazja przytrafiła się dosyć szybko. Biorąc pod uwagę fakt, że moher leżał w szafce parę ładnych lat. I tu dzięki niech będą Basi za poradę: wyciąganie tego końca, który jest w środku. Motek się nie turla po podłodze. A w tym przypadku ta część moheru nie była także szara i brudna.
Wierzcie, że jakoś tak trudno było sfotografować to maleństwo.
I zdziwiło mnie, że oczy wyszły na zdjęciach fioletowe (!!!), kiedy są bardziej w kolorze kwiatka, a sam kwiatek w rzeczywistości jest bardziej różowy. ^^ Łapki i uszka w rzeczywistości są ciemniejsze, bardziej złotawe, a na zdjęciach powychodziły prawie białe.
Balans bieli? No ale chyba jednak nie, bo zmieniałam ustawienia i ciągle było tak samo. Nawet przy podniesieniu kontrastu.
Zna ktoś jakiś sposób? Pomóżcie biednemu Wilkowi.
Mimo to wisiorek z maleńkim, białym, przesłodkim króliczkiem zgłaszam na wyzwanie Kreatywnego Kufra (:
I proszę Państwa, oto miś:
czwartek, 1 sierpnia 2013
Kłólik po raz trzeci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)