piątek, 27 stycznia 2017
Śnieżynki/Snowflakes
Historia jest taka. Mam tutaj poprowadzić warsztaty z koralikowania w lutym (yupi!), więc będąc w Polsce w listopadzie, zamówiłam trochę koralików. Pech chciał, że okazały się tak ładne i tak fajnie pasujące do siebie, że sama zużyłam połowę na te prościutkie maleństwa (tak, jest ich więcej, w różnych wersjach i są przeurocze).
Here comes the story. I'll hold beading workshop here, in February (yupi!), so visiting Poland in October, I ordered some beads. Bad luck that they turned out to be so pretty ans in so nicely harmonizing colors, that I used half of it for those simple nestlings (yes, there's more of those, in different versions, all cute as hell).
A chwościki z jedwabiu tylko dopełniają całości. Jeśli ktoś by się mnie kiedyś spytał, jaki materiał lubię najbardziej, bez wahania wybrałabym własnie sari. Ma w sobie taką surowość, naturalność i odrobinę nieokiełznanego chaosu.
And tassels from sari silk just do the job. If you ever asked what's my favorite material, I'd choose sari without hesitation. It has some rawness, beauty, and untamed chaos in it.
Więcej maluchów za tydzień. Tak. Za tydzień, dobrze czytacie :D
More nestlings next week. Yup. Next week, it's not a mistake :D
piątek, 20 stycznia 2017
Barokowo?.../Baroco?...
Siostrzyce tych z poprzedniego tygodnia. Straszliwa dłubanina, ale polubiłam ten wzór. Właśnie szyją się następne podobne. Pomiędzy próbami ogarnięcia programowania (aye!), nauką rysunku, walką z norweskim, jogą i w ogóle kolejnym podejściem do ruszenia z impetem w dorosłe życie.
Nie, wcale nie wiem, czy mi się uda i czy ten plan zadziała. Bo mogę znowu się rozproszyć i wylądować w innym miejscu, niż mi się wydawało, że się wybieram. Ale.
They are almost twin sisters of the last week's. Awfully precise work, but it's pattern I liked. There are next one similar getting done in my workshop. Somewhere between my attempts to understand programming (aye!), learning how to draw, struggles with Norwegian, yoga and next shot to move into adult life with some energy. Nah, I have no clue whether my plan would work out or not. Because, as usually, I may get distracted on the way and go somewhere else than I was aiming for. But.
Zawsze zostaje mi biżuteria, nie?
Te są troszkę poważniejsze. Też można. Czasem. Nie za dużo. I nie pokażę, jak podszyte, bo trochę nie wyszło ;P Ale i tak jestem fajna.
There's always jewelry, isn't it?
Those are a bit more serious. Yup, I can do those also! Sometimes. Not too often. And nope, I'm not gonna show how they are finished on the other side, because I messed it up a little ;P But I'm cool anyway.
piątek, 13 stycznia 2017
Kolory Indii, vol... / The Colors of India, vol...
Już nawet nie będę próbować przepraszać za nieobecność. Ani obiecywać poprawy. Wszyscy wiemy, jak to się najprawdopodobniej znowu skończy. Tak się złożyło, że w całym tym galimatiasie życiowym mam teraz trochę mniej czasu na biżuteryjkowanie. Albo inaczej, że biżuteria nie jest już takim priorytetem, chociaż ciągle cieszy. Dlatego od czasu do czasu zdarzy mi się coś wydłubać.
I'm not gonna even try to apologize for absence. Neither promise doing better next time. We all know how it may end anyway. It happened that in all that life kind of mess there's less time for jewelry. Or else: that jewelry is not such a big priority as it used to be, however still brings joy to me. Therefor, less but it's still a part of it.
Na przykład te prawie równe sutasze w bardzo radosnych kolorach. Powstały już kawałek temu, ale jakoś tak nie było mi po drodze, żeby je fotografować. Tak żeby Wam przypomnieć trochę lata.
For example, I made those soutache earrings in cheerful colors. It's been a while, but I wasn't able to spare some time for taking photos. Here they come, to remind you a bit of summer.
Subskrybuj:
Posty (Atom)