piątek, 17 lutego 2017

Gypsy


To są chyba jedna z moich ulubionych - ulubionych kolczyków. Proste, zwiewne, kolorowe a przy tym piękne. Każdej kreacji dodadzą tego wyjątkowego, niepoprawnego uroku. No takie... typowe boho. Lato przez cały rok. Dyndające w uszach.






piątek, 10 lutego 2017

Radha


Pamiętacie jeszcze, że jedwab sari to mój najulubieńszy z ulubionych? Właśnie. 
Do you still remember that sari silk is my favorite material? Exactly.

I można z nim robić dużo fajnych rzeczy. Na prawie początek, takie kolczyki. Gdzieś jeszcze chyba mam zdjęcia w trochę innym stylu, ale nie udało mi się ich znaleźć. 
And we can do lots of great things with it. Just to present you, as almost for beginning, those earrings. I'm almost positive there is more photos of them somewhere on my computer, in a bit different style, but I didn't manage to find them.

Same kolczyki są dosyć proste i leciutkie. Ten intensywnie różowy (fuksjowy? czy to jest różowy czy fuksjowy? poratujcie!) chalcedon tylko dopełnia całości. W uszach wyglądają zdecydowanie lepiej, niż na zdjęciu. 
The earrings themselves are simple and light. This vibrant pink (fuchsia? is it pink or fuchsia? please, help!) chalcedony just completes the piece. They look way better in ears than on the photos.

Takie... takie trochę hipisowskie. No bo to przecież ja. 
They are a bit... hippie. 'Cause it wouldn't be me.

piątek, 3 lutego 2017

śnieżynki, vol. 2/ Snowflakes, vol. 2


Widzicie? Udało mi się dotrzymać słowa :D
You see? I kept my word :D

Tym razem będzie nie jedna, ale dwie pary. Bo są malutkie. Bardzo leciutkie i bardzo eleganckie. Odrobinkę się od siebie różnią kolorami i wykończeniem na zewnątrz. Zawieszone na miedzianych biglach, z wyginaniem których sama się męczyłam. O!
This time it will be not one, but two pairs. Because they are tiny, very little and very elegant. They are bit different by the color and finishing. The ear wires were made by my hands as well. So double proud!

Okej, dzisiaj będzie więcej zdjęć, mniej słów.
Okey, today you'll get more photos than words.











piątek, 27 stycznia 2017

Śnieżynki/Snowflakes


Historia jest taka. Mam tutaj poprowadzić warsztaty z koralikowania w lutym (yupi!), więc będąc w Polsce w listopadzie, zamówiłam trochę koralików. Pech chciał, że okazały się tak ładne i tak fajnie pasujące do siebie, że sama zużyłam połowę na te prościutkie maleństwa (tak, jest ich więcej, w różnych wersjach i są przeurocze).
Here comes the story. I'll hold beading workshop here, in February (yupi!), so visiting Poland in October, I ordered some beads. Bad luck that they turned out to be so pretty ans in so nicely harmonizing colors, that I used half of it for those simple nestlings (yes, there's more of those, in different versions, all cute as hell).

A chwościki z jedwabiu tylko dopełniają całości. Jeśli ktoś by się mnie kiedyś spytał, jaki materiał lubię najbardziej, bez wahania wybrałabym własnie sari. Ma w sobie taką surowość, naturalność i odrobinę nieokiełznanego chaosu. 
And tassels from sari silk just do the job. If you ever asked what's my favorite material, I'd choose sari without hesitation. It has some rawness, beauty, and untamed chaos in it.

Więcej maluchów za tydzień. Tak. Za tydzień, dobrze czytacie :D
More nestlings next week. Yup. Next week, it's not a mistake :D







piątek, 20 stycznia 2017

Barokowo?.../Baroco?...


Siostrzyce tych z poprzedniego tygodnia. Straszliwa dłubanina, ale polubiłam ten wzór. Właśnie szyją się następne podobne. Pomiędzy próbami ogarnięcia programowania (aye!), nauką rysunku, walką z norweskim, jogą i w ogóle kolejnym podejściem do ruszenia z impetem w dorosłe życie. 
Nie, wcale nie wiem, czy mi się uda i czy ten plan zadziała. Bo mogę znowu się rozproszyć i  wylądować w innym miejscu, niż mi się wydawało, że się wybieram. Ale. 
They are almost twin sisters of the last week's. Awfully precise work, but it's pattern I liked. There are next one similar getting done in my workshop. Somewhere between my attempts to understand programming (aye!), learning how to draw, struggles with Norwegian, yoga and next shot to move into adult life with some energy. Nah, I have no clue whether my plan would work out or not. Because, as usually, I may get distracted on the way and go somewhere else than I was aiming for. But.

Zawsze zostaje mi biżuteria, nie?
Te są troszkę poważniejsze. Też można. Czasem. Nie za dużo. I nie pokażę, jak podszyte, bo trochę nie wyszło ;P Ale i tak jestem fajna. 
There's always jewelry, isn't it?
Those are a bit more serious. Yup, I can do those also! Sometimes. Not too often. And nope, I'm not gonna show how they are finished on the other side, because I messed it up a little ;P But I'm cool anyway.





piątek, 13 stycznia 2017

Kolory Indii, vol... / The Colors of India, vol...


Już nawet nie będę próbować przepraszać za nieobecność. Ani obiecywać poprawy. Wszyscy wiemy, jak to się najprawdopodobniej znowu skończy. Tak się złożyło, że w całym tym galimatiasie życiowym mam teraz trochę mniej czasu na biżuteryjkowanie. Albo inaczej, że biżuteria nie jest już takim priorytetem, chociaż ciągle cieszy. Dlatego od czasu do czasu zdarzy mi się coś wydłubać. 
I'm not gonna even try to apologize for absence. Neither promise doing better next time. We all know how it may end anyway. It happened that in all that life kind of mess there's less time for jewelry. Or else: that jewelry is not such a big priority as it used to be, however still brings joy to me. Therefor, less but it's still a part of it.

Na przykład te prawie równe sutasze w bardzo radosnych kolorach. Powstały już kawałek temu, ale jakoś tak nie było mi po drodze, żeby je fotografować. Tak żeby Wam przypomnieć trochę lata.
For example, I made those soutache earrings in cheerful colors. It's been a while, but I wasn't able to spare some time for taking photos. Here they come, to remind you a bit of summer.



piątek, 16 grudnia 2016

Bliźniacze Wisiorki z Saharą/Twin Pendants with Sahara



Historia tych dwóch bliźniaczych wisiorków jest całkiem piękna. I może nie jest to rodzaj biżuterii, której robieniem zajmuję się na co dzień, ale ma coś w sobie. 
The story behind those two matching pendants is quite beautiful. Despite it's not the kind of jewelry I make usually, there's something special about them.

Selin poznałam będąc na wolontariacie w Portugalii. Piękna, cudowna młoda kobieta, w której się zakochałam. Dobra dusza. Przyjaciółka. Razem próbowałyśmy autostopować lądując przez przypadek w Algarve, które jest na drugim końcu Portugalii względem miejsca, w którym zaczynałyśmy. Miałyśmy jechać na festiwal, skończyłyśmy na plaży. 
I met Selin during my volunteer service in Portugal. Beautiful, stunning young woman I fet in love with. She's a kind soul. A friend. We tried to hitch hike together and got to Algarve which is on the other end of the country from the place we started, completely by accident. We were supposed to reach a festival, but landed on a beach.

Tak się złożyło, że Selin wybrała się na wycieczkę do Maroka i prócz pięknych fotografii, cudnych wspomnień, przywiozła też paczuszkę piasku z Sahary. 
It happened that Sellin went for a tour to Morocco, and with stunning photos, great memories she brought also sand from Sahara.

Te śmieszne szklane flakoniki leżały u mnie chyba od czterech lat i zawsze wierzyłam, że do czegoś się przydadzą. W końcu. Udało się. To był ten moment. Piasek od niej, ode mnie cała reszta. I mamy bliźniacze wisiorki, takie słodkie maleństwa.
Those tiny glass things were hidden in my place for like... four years and I never stopped believing they may be useful. Eventually it turned out to be truth. That was the moment. The sand from her, and my rest. And here we have two matching pendants. 



Love you, girl.