środa, 1 października 2014

Tutorial: Daisy Earrings

Heeeej! No to trochę mnie nie było. Bo się przeprowadziliśmy i internet mam tylko w Starbucksie. I cierpię. I pracowałam nad naszyjnikiem na konkurs Royal Stone (nie, oczywiście, że nie wygrał ^^). Ale na przeprosiny mam dla Was coś kolorowego. Taka mała próba. Niestety pisana moim koślawym angielskim (tak przez przypadek i z rozmachu).
Hey! I've been absent pretty long. Because we moved and I have the Internet just at Starbucks. And I suffer! And I had been working on a necklace for Royal Stone's contest (no, of course it didn't win ^^). But I made something colorful for you, to make you forgive me. It's kind of a trial... Written in my poor English (by accident, because I used so much to speak English).












8 komentarzy:

  1. Wow :> to wygląda tak łatwo, a jak przyjdzie co do czego to... koszmar ;-P

    OdpowiedzUsuń
  2. ...zastanawiałam się wczoraj co tam u Ciebie na blogu, bo lubię tu zaglądać, zawsze jest coś ładnego :)
    ...a tak w ogóle to podziwiam tych, co robią tutoriale :) wytłumaczyć coś tak aby inni zrozumieli, to dla mnie umiejętność nieosiągalna :P

    PS. 1.Widziałam Kameleonka na fb - poszalałaś na bogato ;) szkoda, że nie było więcej wyróżnień, bo wg mnie jeszcze kilka prac powinno zostać nagrodzonych.
    PS. 2.Wybacz, że tak trochę zignorowałam Twoją nominację blogową (to już było tak dawno), ale jestem 'starą nudziarą' i nie umiem się bawić :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...heh, na pewno nie dołuj się brakiem podium czy też wyróżnienia w tym konkursie, tylko przeczytaj sobie lepiej jeszcze raz komentarze pod swoją pracą - dla mnie to jest najcenniejsze :) i też nie zazdroszczę Jury dokonywania takich wyborów.
    ...co do bloggera i psucia zdjęć - to jest tak zwana googlowa autokorekta zdjęć "by Twoje zdjęcia były jeszcze piękniejsze". Ja się zorientowałam po wrzuceniu posta z Kameleonem, że znowu jest coś tak jakby bardziej jaskrawo niż w oryginale i zaczęłam szukać rozwiązania. Wiem jak to wyłączyć przez konto Google+, ale widzę, że masz normalny profil. Gdzieś spotkałam z się opinią, że blogger specjalnie ma tą autokorektę, bo tylko w G+ można ją wyłączyć i to niby ma być bacik na tych, którzy jeszcze profilu G+ nie założyli. Może warto jeszcze coś poczytać na ten temat w Internetach :)
    ...a u mnie nowe powstaje - jest już 30% zrobione, ale ja - jak to ja - mam ciągle coś do roboty i mało czasu zostaje na przyjemności :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam podobny problem teraz, jak Ty. Nie wiem, gdzie odpisywać (((:

      Usuń
    2. spoko, ja do Ciebie akurat często zaglądam :)
      to jak już masz konto G+ to musisz je połączyć z bloggerem - w panelu nawigacyjnym Bloggera jest taki przycisk "połącz moje konto z Google +" albo jakoś tak.. nie pamiętam dokładnie. I wtedy na Twoim koncie G+ pojawią się wszystkie zdjęcia z bloga w zakładce Zdjęcia - i tam można każde z nich edytować, m. in. każdemu z osobna odhaczyć "autokorektę", także nie musisz podmieniać zdjęć.

      Co do palnika - ja mam polskiej firmy za 240zł z groszem, płytkę do lutowania za kilkanaście złotych (w to nie ma co inwestować, bo się szybko zużywa, zresztą nie znam dla tego jakiejś dużo droższej alternatywy), a po lutowaniu wrzucam gorące "cosie" po prostu do słoika z wodą. Do lutówki, oksydy i kwasu mam osobne słoiki. Zestaw trzech pęset Termo (bo chyba o to chodziło) kupiłam gdzieś w internecie za 15 zł - to też się zużywa i trzeba czasem wymienić. Nie wiem jak tam wyglądają palniki w USA, ale jeśli są porządne, to może warto kupić, to jednak zostaje na lata. Ja ze swojego jestem zadowolona choć jest na zwykły gaz w butli turystycznej ze stacji benzynowej czyli propan-butan, a nie jakieś cuda na acetylen z tlenem i na razie to mi wystarcza. W zestawie były jeszcze dwie dodatkowe końcówki i zapasowe uszczelki.
      Generalnie wydaje mi się, że jeśli nie zarabiasz biżuterią na życie i nie robisz bransoletek z oprawami na diamenty, to taki podstawowy sprzęt jest wystarczający ;-) Możesz też rozejrzeć się za palnikiem takim na "naboje z gazem", ale to tylko jeśli lutowanie jest dodatkiem a nie podstawą Twojej pracy, bo gazu stacza na zdecydowanie krócej, niż jak masz palnik podpięty nawet do najmniejszej butli.

      Usuń
    3. hmm... chyba już pisałam tu kiedyś o palniku coś, więc przepraszam, jakbym się powtórzyła z czymś... :)

      Usuń
  4. Świetne! Chyba muszę spróbować zrobić :) Chociaż na pewno nie wyjdzie mi tak pięknie jak Tobie :P

    OdpowiedzUsuń